Harry & Ginny Potterowie

Harry & Ginny Potterowie

poniedziałek, 7 września 2015

po II Bitwie o Hogwart

Cześć, bardzo zainteresowała mnie historia Harry'ego i Ginny.  Szukałam ciekawych kontynuacji na różnych bogach. Aż postanowiłam napisać własną.Oczywiście nie zabraknie Romione, Drastoria i inych par. Nie lubię parringów z poza kanonu, więc nie spodziewajcie się Dramione, czy NeviLuna. Moja historia oparta jest na książkach J.K. Rowling z sagi "Harry Potter". Historia jest zgodna z powieścią. Jedyna różnica, to fabuła, efekt mojej "kreatywności". Nie umiem pisać tak długich opisów jak to robiła Rowling, ale z rozdziału na rozdział będę się poprawiać. Wszelka krytyka jest mile widziana. No, ale za dużo o mnie, skupmy się na Harrym i oczywiście Ginny...
_________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Rozdział 1.  po II Bitwie o Hogwart

 Koniec Voldemorta. Koniec życia w strachu i lęku. Koniec tych strasznych czasów. A wszystko dzięci Chłopcu, Który Przeżył. Chłopcu, który wreszcie położył temu wszystkiemu kres.
 Rodzina Weasley'ów dotarła do Nory 3 dni po Bitwie. Najpierw musiał się odbyć pogrzeb tych wszystkich walecznych serc, które zostały oddane za Hogwart, za koniec tych okropnych czasów. Cała rodzina Weasley'ów pogrążona była w żałobie po śmierci Freda. Dotyczyło to również Remusa Lupina i Nymfadory Tonks - małżeństwa aurorów, małżeństwa, które zginęło razem, w słusznej sprawie. W imię miłości. Na zawsze pozostali razem.
 Po śmierci Freda najmniej płakała Ginny. Ogólnie z rodzeństwa najmniej płakała.
Zawsze była twarda. Wiedziała, że Fred nie chciałby, żeby użalała się nad nim. Jednak bardzo za nim tęskniła.
 Rodzina Weasley'ów była przygotowana zastać dom splądrowany i spalony. Na drzwiach zastali błyskawicę, dokładnie taką, jak blizna Harry'ego. Byli pewni, że w środku zastają kupę gruzu. Mylili się.
 Gdy weszli w przedsionek, zastali dom w takim samym stanie, w jakim go zostawili. Panował porządek, gdzie niegdzie można bylo dostrzec porozrzucane rzeczy, które pani Weasley zostawiła, pakując się w pośpiechu do Hogwartu.
 Była to świetna nowina, gdyż mogli dalej mieszkać w swoim ukochanym domu. Teraz mieszkali tu państwo Weasley, George, Hermiona, Ron, Harry i Ginny. Tak, Harry należał do ich rodziny. Był to jego dom. Pani Weasley przygotowała obiad. Po pysznym posiłku porozdzielała pokoje.
-Ron, ty zajmiesz swój pokój. Harry, ty mieszkasz w pokoju George'a...
-A George - wtrącił Harry - czy on nie...
-Nie kochaneczku, on postanowił mieszkać przy sklepie- oznajmiła pani Weasley.- Ginny, dalej mieszkasz w swoim pokoju. A teraz lećcie się rozpakować-dodała z uśmiechem.
 Harry zabrał kufer do nowego pokoju. Dawny pokój bliźniaków był dosyć duży, znajdowały się w nim dwa łóżka. Na półkach jeszcze leżały takie rzeczy jak gigantyczno-języczne toffi, peruwiańskie proszki ciemności, zestaw fajerwerków, czy cukierki-wymiotki, dzięki ktorym można było opuścić lekcje z powodu choroby. Ich wynalazki były znane i stosowane w Hogwarcie. Ich najbardziej znany, legendarny wyczyn miał miejsce, gdy Dolores Umbrigde została dyrektorem Hogwartu. Zrobili jej bagno na korytarzach, wielką zadymę, a na koniec z klasą odlecieli na miotłach i pozostawili wykończenie jej Irytkowi. To legendarne rzucenie szkoły zostało zapamiętane na wiele lat.
 Harry bardzo dobrze czuł się w tym pokoju. Widać było, że należał do Gryfonów. Gdy się już całokicie rozpakował, wyjrzał przez okno. Zobaczył Ginny idącą w stronę pobliskiej polany. Bardzo chciał z nią porozmawiać. Po bitwie nie było czasu, a wiedział, że będą mieli dla siebie całe lata.
 Szybko zbiegł po schodach i wybiegł z domu. Biegł w jej stronę. Nie wiedział dlaczego się tak spieszy. Chciał jak najszybciej do niej dobiec, przytulić ją.
 Ginny usłyszała, że ktoś za nią biegnie. Odwróciła się. Ujrzała Harry'ego. Nie wiedząc co robi pędem dobiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Harry przytulij ją. Spojrzeli na siebie.
-Ginny, nie wytrzymam bez Ciebie, tak trudno było mi żyć po rozstaniu-powiedzia chłopak.
-Chyba teraz nie ma żadnej przeszkody, byśmy mogli być razem-uśmiechnęła się. Ten uśmiech był niczym w porównaniu do radości w jej sercu. Nareszcie on może być jej. Harry pocałował ją. Po chwili spojrzeli na siebie. Ruszyli razem do domu trzymając się za ręce. Weszli, gdy kolacja była gotowa. Wszyscy na nich czekali. Harry zobaczył Hermionę siedzącą obok Rona.
-Coś się stało, kochani?-zapytała pani Weasley.
-Tak-odpowiedział Harry i popatrzył na ukochaną.-Ginny i ja znowu jesteśmy razem.
 Pani Weasley podeszła i ich  przytuliła. Miała łzy w oczach.
-Tak się cieszę, że Ginny wybrała Ciebie, kochaneczku-powiedziała płacząc. Pan Weasley także był zadowolony z wyboru córki. Gdy pani Weasley w końcu pozwoliła im usiąść, od razu zaczęli jeść. Kolacja była pyszna. Był pieczony łosoś, szaszłyki, sałatka i szarlotka na deser. Harry cały czas zachwycał się pysznym posiłkiem. Gdy juz zjedli chłopak udał się na górę. Wszedł do pokoju Ginny. Ta stała przy oknie, tyłem do drzwi. Harry podszedł do niej, objął ją w talii i pocałował delikatnie w szyję. Zagłębił się w jej pachnących, ognistorudych włosach. Teraz kochał ją bardziej niż wcześniej. Czuł jak z każdą sekundą wzrasta jego miłośc do niej. Ginny obróciła się. Jedną rękę założyła mu na szyję, drugą położyła mu na twarzy. Pocałowała go tak, jak nigdy dotąd. Kochała go całym sercem. Każda chwila była najszczęsliwsza. Bez względu na to co się działo, ona miała go przy sobie. Tak jak marzyła.
 Nad Norą zapanował zmierzch. Dzień się zakończył. Dla  Harry'ego i Ginny był to bardzo udany dzień. Chłopak właśnie szykował się do spania. Ubrany był w podkoszulkę i bokserki-jego piżamę.  Usiadł na łóżku. Myślał o Ginny. O zapachu jej włosów. O jej ślicznej twarzy. O tym, że może będzie mógł żyć z nią. A może wezmą ślub? Tak, to by było piękne.
 Z zamyślenia wyrwało go otwieranie drzwi. Zobaczył w nich swoją ukochaną. Podeszła do niego i usiadła mu na kolanach. Miała na sobie długą, białą koszule nocną. Na rękawach miała koronki. Nawet w koszuli nocnej wyglądała pięknie. Założyła mu ręce na szyję. Harry objął ją w pasie. Odgarnął jej włosy i zaczął całować po szyi. Schodził niżej, do obojczyka. Delikatnie zdjął jedno ramiączko sukienki, tak, że widać było tylko ramię. Ginny przeczesała mu dłonią włosy. Po chwili całowali się. Harry przytulił ką mocniej do siebie. Potem położył się z nią. Dziewczyna leżała na jego piersi. Rozmawiali ze sobą. Harry opowiedział jej wszystko o wyprawie, jaką odbył w poszukiwaniu horcrux'ów. Ona opowiedziała mu o wydarzeniach w szkole, o tym, co się działo w ferie. W pewnym momencie zapadła cisza. Zasnęli wtuleni w siebie.
 Harry obudził się pierwszy. Popatrzył na Ginny. Spała. Było koło ósmej i wypadałoby ją obudzić. Jednak Harry mie mógł oderwać od niej wzroku. Patrzył na nią śpiącą. Wyglądała pięknie. Po kwadransie wpatrywania się w dziewczynę, chłopak pocałował ją. Ginny otworzyła oczy. Przytuliła się do Harry'ego.
-Dzień dobry-powiedziała promieniejąc.
-Dzień dobry skarbie-odpowiedział. Skarbie-to było to, czego potrzebowała. Popatrzyła na chłopaka. Przez te kilka lat bardzo wyprzystojniał. To już nie był ten chłopczyk z potarganymi włoskami, choć włosy nadal były potargane. Jednak trochę za długie.
-Mogę pobawić się dzisiaj we fryzjera?-zapytała i wyszczerzyła się do niego.
-Ale jeśli obetniesz mnie na łyso, zrobię to samo z tobą-na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek. Choć nigdy by tego nie zrobił. Kochał jej włosy, jej ognistoczerwone włosy. Jeszcze trzy cale i sięgałyby do pasa.
 Ginny mimowolnie uśmiechnęła się, ale Harry i tak nie uniknął kilku kuksańców w brzuch, czy policzek.
 Niestety plany fryzjerskkie Ginny musiały poczekać. Cała rodzina wybierała sie to Andromedy i Teddy'ego w odwiedziny. Po śniadaniu użyli proszku Fiuu. Gdy wszyscy wyszli z kominka w domu Tonks'ów (teraz tylko pani Tonks) zastali ciszę. Teddy spał w swoim łóżeczku. Obok niego siedziała kobieta w wieku pani Weasley. To była Andromeda Tonks. Teddy miał włosy w kolorze ciemnobrązowym, co oznaczało, że jest spokojny.
-Och, już jesteście-powiedziała pani Tonks.-Chodźmy do salonu. Dopiero zasnął-dodała szeptem. Harry nie mógł uwierzyć, że to jego chrześniak. Uważał, że dla Teddy'ego będzie tak samo nieodpowiedzialnym ojcem chrzestnym, jak dla niego był Syriusz. Mimowolnie się uśmiechnął.
-Za dwa tygodnie odbędą się chrzciny-oznajmiła pani Tonks.-Dora i Remus nie zdecydowali przed śmiercią, kto ma być matką chrzestną. Jednakże Dora wachała się pomiędzy Harmioną i Ginny. Wydaje mi się, że w końcu dała do zrozumienia, że Ginewra Weasley ma zostać matką chrzestną-dodała z uśmiechem patrząc na Ginny. Ta z kolei była widocznie szczęśliwa z tego powodu.
-Będziemy parą nieodpowiedzialnych chrzestnych-wyszeptał Harry do ucha Ginny. Ta ledwie wstrzymała śmiech.
-No i oczywiście Harry jest ojcem chrzestnym-przypomniała pani Tonks.-A jak tam u was?
Najwięcej mówiła pani Weasley. Opowiadała o przebiego bitwy, jak Harry pokonał Voldemorta i o tym co działo się w domu. Harry, Ginny, Ron i Hermiona patrzyli na śpiącego chłopca. Hermiona miała szklane oczy.
-Hermiono, możesz być jego matką chrzestną, mi aż tak na tym nie zależy...-powiedziała Ginny próbując pocieszyć dziewczynę.
-Nie Ginny, naprawdę mi wcale nie zależy, nawet niezbyt chcę...-odpowiedziała.-Chodzi mi o to, że on dokładnie tak jak Harry stracił rodziców. I chcę, żeby miał pomimo tego wspaniałą rodzinę, nie tak jak Harry tych podłych mugoli...
Rozpłakała się na dobre. Ron przytulił ją i zaczął pocieszać. Harry też o tym myślał. Poczuł, że Teddy jest mu bardzo bliski, rozumiał go. Pojawiła się bardzo silna więź między nimi.
-On będzie szczęśliwy-pomyślał.-On będzie przez cały czas czuł, że ma rodzinę. Że wszyscy go kochają. Że nie będzie czuł braku rodziców. Tak, on jako ojciec chrzestny będzie mu poświęcał najwięcej czasu, ile się da.
 Hermiona przestala płakać. Harry objął Ginny talii. Dziewczyna położyła mu głowę na ramieniu. I tak stali wpatrując się na chłopca, którego rodzice nie umarli na próżno. Dzięki nim to wszystko się skończyło.
 W pewnym momencie pani Weasley zawołała ich do siebie. Harry, który nadal obejmował Ginny, wraz z Ronem i Hermioną udali się do salonu.
-Słuchajcie-rzekła pani Weasley- już opuszczamy panią Andromedę, pożegnajcie się.
 Pani Tonks wyściskała wszystkich po kolei. Gdy wychodzili, każdy pomachał śpiącemu chłopczykowi. Już po chwili byli w kominku w Norze. Pani Weasley zajęła się przygotowywaniem spagetti. Harry poszedł z Ginny do jej pokoju. Chłopak usiadł na jej łóżku. Ginny usiadła mu na kolanach i położyła głowę na jego torsie. Harry objął ją. Trwali tak przez chwilę w ciszy. Ginny ją przerwała.
-Będziemy rodzicami chrzestnymi. Niesamowite co?
Chłopak przytaknął głową.-Nie chcę, żeby miał takie dzieciństwo jak ty, gdy nie miałeś rodziców. On musi czuć, że ma rodzinę. Musimy być dla
 niego wspaniałymi chrzestnymi i poświęcać mu jak najwięcej czasu. Tego chcieli by Lupin i Tonks-rzekła. Chłopak myślał o tym samym. Milczał. Po chwili odezwał się.
-Kocham Cię, Ginny.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, pocałował ją. Dziewczyna jedną rękę położyła mu na policzku, drugą zatopiła w jego kruczoczarnych włosach. Siedzieli tak przez jakiś czas-on na jej łóżku, ona na jego kolanach połączeni pocałunkiem. Po jakimś czasie Ginny wstała i poszła w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?-spytał chłopak.
-Przecież muszę przygotować wszystko, mam być twoją fryzjerką-wyszczerzyła się i wyszła. Harry został sam w jej pokoju. Był naprawdę ładny. Ściany były brzoskwiniowe, wisiały na nich plakaty Fatalnych Jędz, czy Harpi z Holyhead. Przy łożku wisiała flaga Gryffindoru. Pościel była czerwona ze złotym lwem i złotą miotłą. Jednak musiał przerwać oglądanie pokoju swojej dziewczyny, gdyż pani Weasley zawołała wszystkich na obiad. Chłopak zbiegł po schodach. Po drodze spotkał Rona i Hermionę. Dziewczyna była w dużo lepszym stanie niż u pani Tonks. Była radosna. Wyglądało na to, że to dzięki Ronowi. Obiad był pyszny jak zawsze. Harry trochę obawiał się zdolności fryzjerskich Ginny. Uważał, żeby jej nie drażnić, gdyż od tego zależał stan jego włosów. Po obiedzie zabrała go do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i je zabezpieczyła.
-Nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał-wytłumaczyła. Na jej biórku stało kilka flakoników, grzebień, szczotka i mnóstwo innych rzeczy. Harry usiadł na krześle. Dziewczyna zawiązała mu chustkę na oczach.
-To ma być niespodzianka-szepnęła. Chwilę trwało, zanim poczuł jej dotyk na głowie. Zwilżyła mu włosy. Delitatnie zaczęła rozczesywać grzebieniem tył głowy. Poczuł jej oddech na policzku. Teraz czesała mu bok głowy. Przez przypadek przejechała mu grzebieniem po policzku. Musnęła ustami to miejsce. Potem czesała jego drugi bok. Zaczepiła grzbieniem o jego ucho. Delikatnie przejechała po nim palcem. Po chwili wstała i usiadła rozkrokiem na kolanach Harry'ego, przodem do twarzy. Chłopak nie mógł się oprzeć i objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Ginny zwilżyła mu grzywkę i zaczęła ją czesać. Cłopak cały czas miał ręcę oplączone wokół jej talii. Poczuł jej usta na swoich. Musnęła je delikatnie. Po chwili zdjęła jego ręce ze swojej talii. Odeszła na chwilę. Wróciła z flakonikem z jakaś mlecznobiałą substancją. Powoli nakładała ją mu na włosy. Harry czuł jej delikatny dotyk. Wmasowała mu substancje we włosy. Sięgnęła po różdżkę. Końcówką różdżki przejechała mu po włosach. Powstał złoty ślad, w zdłuż którego ucięte końcówki spadały. Po kilku ruchach z tyłu głowy przeszła na jej prawy bok. Harry poczuł jak Ginny bardzo delikatnie całuje go po policzku. Jej wargi ledwie go dotykały. Odgarnęła mu włosy zza ucha i przejechała po niech różdżką tak, jak poprzednio. Po kilku razach przeszła na drugi bok. Znowu wykonała kilka płynnych ruchów i musnęła do ustami po policzku. Wstała. Wykonała jeszcze tylko kilka cięć i odeszła na chwilę do stołu. Gdy wróciła, usiadła na jego kolanach tak jak wcześniej. Harry znowu objął dziewczynę w talii i przysunął do siebie. Ginny musnęła go ręką po grzywce. Delikatnie przejechała po niej kilka razy różdżką. Nachyliła mu głowę. Wmasowała mu we włosy pachnący olejek. Powoli masowała każdą część głowy. Potem przeczesała mu te grzebieniem. Musnęła mu wargami po czole. Szepnęła mu do ucha.
-Teraz twoja kolej.
 Dziewczyna zdjęła mu chustę z oczu. Harry ujrzał ją siedzącą u w rozkroku na kolanach. Chłopak miał cały czas ręce wplątane w jej talię. Popatrzył jej w oczy. Były ciemnejsze niż zwykle. Ledwo można było rozróżnić tęczówkę ze źrenicą. Przejechał dłonią po jej plecach, aż dotarła do głowy. Zagłębił rękę w jej włosy. Przysunął jej twarz do swojej. Złożył na jej ustach głęboki pocałunek. Musnął ją po policzku i zaczął całować po szyi. Doszedł do ramiączka jej sukienki. Zdjął je delikatnie, chciał odsłonić tylko jej ramię. Tutaj też całował ją, aż wreszcie jego usta powędrowały do jej warg. Złożył na nich słodki pocałunek, który ona odwzajemniła. To on ją prowadził niczym w balecie. Był pewien, że właśnie tego chce Ginny. Jakby czytał jej w myślach, bo jej to najbardziej odpowiadało.
 Gdy skończyli Harry poszedł z Ginny do łazienki przejrzeć się w lustrze. Wszedł pierwszy. Gdy zobaczył się w lustrze, opadła mu szczęka. Spodziewał się, że włosy będą nieco krótsze niż zwykle. Na szczęście się mylił. Z tyłu i po bokach włosy miał o półcala dłuższe niż normalnie. Natomiast grzywkę miał dłuższą od reszty włosów, wycieniowaną, opadającą na prawy bok. Do łazienki weszła Ginny.
-I jak?-zapytała.-Jest ok?
 Harry popatrzył na nią.
-Ok? Ok to za mało powiedziane. Jest świetnie. Gdzieś ty się tego nauczyła?
-Wiesz... w Hogwarcie wśród dziewczyn byłam uznawana za fryzjerkę, bo robiłam ładne  fryzury.
-Wow. Jesteś niesamowita.
Dziewczyna wzruszyła ranionami i uśmiechnęła się do niego. Wyprowadziła go z łazienki i poszła z nim do salonu. W salonie przebywali tylko pani Weasley, Ron i Hermiona (pan Weasley i George byli w pracy). Gdy cała trójka ujrzała Harry'ego, zaniemówili z wrażenia. Pierwsza odezwała się Hermiona.
-Wow, Harry...
-Nieźle stary-dodał Ron. Jednak najwięcej miała do powiedzenia pani Weasley.
-Matko, Harry kochaneczku! Wyglądasz wspaniale! Sam się strzygłeś?
-Emm, nie, to robota Ginny-odrzekł i popatrzył na swoją dziewczynę. Od razu odezwał się Ron.
-Wow siora, skąd ty...
-Ech, tajemnica-szepnęła Ginny. Harry był naprawdę zadowolony z nowego wyglądu. Reszta niezbyt szybko przyzwyczaiła się do fryzury chłopaka. Trudno się dziwić. Jeszcze godzinę wcześniej miał włosy prawie do ramion.
 Pani Weasley wzięła się za kolację. Harry popatrzył na zegar. Wskazówka pana Weasley znajdowała się na 'podróż'. Po chwili mąż pani Weasley wrócił do domu.
-Witajcie, dzisiaj przybywam wcześniej. Na razie nie ma żadnych grubszych spraw dotyczących mugoli. I bardzo dobrze. Można przynajmniej  odsapnąć.
-Kolacja gotowa kochani!-zawołała pani Weasley.-Och, cześć kochanie-podeszła do męża i pocałowała go. Cała reszta zabrała się do naleśników z dżemem.
-Fajna fryzura, Harry-odrzekł pan Weasley.-Czyja to robota?
-Och, to Ginny ma takie zdolności-pochwaliła dziewczynę pani Weasley. Wieczór upłynął w miłej atmosferze. Pan Weasley opowiadał, jak w domu jakiegoś mugola ktoś podmienił toaletę, na taką, dzięki której można dotrzeć do Ministerstwa Magii. Jakiś mugol po korzystaniu z niej spuścił wodę i wylądował w ministerstwie. Trzeba było wyczyścić mu pamięć, spisać protokół i zamienić toaletę na normalną. Po opowiadaniu pan Weasley poprosił do siebie Harry'ego i Hermionę.
-Chodźcie, chcę wam coś pokazać.
 Mężczyzna zaprowadził  Harry'ego  z Hermioną  do czegoś w rodzaju dużego  schowka. Znajdowały się tam mugolskie przedmiotu, które pan Weasley wziął z ministerstwa. Kiedyś znajdował się tam również latający fird anglia, którym Harry i Ron przylecieli kiedyś do Hogwartu, gdy nie moglu się dostać na peron 9 i 3/4. Jednak potem samochód sam odjechał do zakazanego lasu.
 Pan Weasley. Pokazał na telewizor.
-Wy się wychowaliście w mugolskich rodzinach. Pewnie wiecie do czego to służy-rzekł pan Weasley. Odezwała się Hermiona.
-To jest telewizor. Można oglądać dzięki niemu filmy-odpowiedziała. Spędziła kwadrans na tłumaczeniu mężczyźnie jak działa telewizja. Harry korzystając z okazji wrócił do pokoju. Było już późno, więc przygotował rzeczy potrzebne do kąpieli. Gdy wrócił umyty i przebrany, rudowłosa dziewczyna siedziała na jego stole. Podszedł do niej. Przeczesała mu ręką włosy i pocałowała go w policzek. Już chciał odwzajemnicć całusa, gdy nagle ruszyła do drzwi.
-Gdzie idziesz?
-Przecież nie przyjdę do ciebie nieumyta, głupku.
 Harry czekał niecierpliwie na przyjście dziewczyny. Gdy wreszcie drzwi się otworzyły stała w nich rudowłosa ślicznotka w czerwonym szlafroku spod którego wystawała różowa koszula nocna. Czuć było od niej malinę i wanilię.
-Pięknie pachniesz-oznajmił chłopak. Ginny przytuliła się do niego. Harry był szczęśliwy, czego powodem była po prostu jej obecność. Tylko on i jego Ginny, jego ukochana dziewczyna. Rozmawiali przez chwilę. Byli tak zmęczeni, że po kwadransie zapadli w głęboki sen. Na drzwiach dalej widniała błyskawica. Oznaczała ona dom Harry'ego Pottera.


Następny rozdział już 10.09!!!







4 komentarze:

  1. Co prawda nie przepadam za romantycznymi historiami, ale mimo tego postanowiłam przeczytać ten wpis. I nie żałuję :). Piszesz bardzo fajnie, przyjemnie się czyta, a historia sama płynie. Mam kilka drobnych zastrzeżeń, ale nie są to bardzo ważne sprawy:
    1)"Uważał, że dla Teddy'ego będzie tak samo nieodpowiedzialnym ojcem chrzestnym, jak dla niego był Syriusz." - Nie uważam, aby Syriusz był nieodpowiedzialnym ojcem chrzestnym. Po prostu, siedząc w azkabanie nie miał możliwości zająć się Harrym. A jak już wyszedł, to mimo wszystko był bardzo poturbowany psychicznie (kilkanaście lat w towarzystwie dementorów musiało zrobić swoje). Oczywiście to tylko moja opinia o tej postaci.
    2) Wydaje mi się, że w Anglii matką chrzestną jest po prostu żona ojca chrzestnego - dlatego rozmowa o tym, kto powinien nią zostać, była bez sensu
    3) Płynniej by się czytało, gdyby zdania były dłuższe. Pamiętaj także, że myślnik musi być z dwóch stron oddzielony spacją. I przydałoby się graficznie wyznaczyć akapity, aby tekst się nie zlewał.
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, postaram się uwzględnić twoje uwagi. Masz rację, że te rzeczy przegapiłam. Ale nie będę juz zmieniać tego o Teddym, bo to za dużo pracy

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Za dużo "on był jej, ona jego", czy nawet "tylko on i ona". Poza tym opowiadanko super, chociaż widzę kilka błędów stylistycznych, ale to szczegół. Jeszcze (jako największa fanka Romione) chciałam nadmienić, że fajnie by było, gdybyś zagłębiła się trochę w relacje Rona i Hermiony.
    Ale potem sobie przypomniałam, że to fanfic Hinny xD
    Coś czuję, że będę częściej tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń